Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Miasto duchów" w Lubuskiem istnieje! Jakby wszyscy zniknęli z dnia na dzień. W Kosinie po zmroku włos jeży się na głowie

Michał Korn
Michał Korn
Ten ośrodek był dobrze prosperującym obiektem, który przyciągał tłumy. Coś, co dawniej tętniło życiem, dziś straszy i popada w ruinę. Nie przypomina miejsca z czasów swojej świetności. Zobaczcie te fotografie >>>
Ten ośrodek był dobrze prosperującym obiektem, który przyciągał tłumy. Coś, co dawniej tętniło życiem, dziś straszy i popada w ruinę. Nie przypomina miejsca z czasów swojej świetności. Zobaczcie te fotografie >>>Michał Korn
Ten ośrodek był dobrze prosperującym obiektem, który przyciągał tłumy. Coś, co dawniej tętniło życiem, dziś popada w ruinę. Nie przypomina miejsca z czasów swojej świetności. To miasto duchów. Opuszczone budynki dawnego kosińskiego "miasteczka" straszą przy drodze. I wydaje się, że nic nie jest w stanie tego już zmienić.

Jedziemy drogą nr 174 na odcinku Kosin - Krzyż Wielkopolski. Jest godzina 5.00 rano, niebo prawie bezchmurne. Po lewej stronie naszym oczom ukazuje się dawny ośrodek wypoczynkowy, obecnie nazywany przez mieszkańców miastem widmo lub miastem duchów.

- Wiem, że ten teren to jedna wielka ruina, ale coś w niej jest. Mam sentyment do tego miejsca, bo przyjeżdżałem tu często ze swoimi dziećmi. Pamiętam jak się cieszyły na widok koni i pozostałych atrakcji. Dziś jak przed zmierzchem wieje trochę mocniej, to można usłyszeć skrzypiące drewno, świst przedzierającego się przez szczeliny wiatru. Choć puste, ma się wrażenie, że to miejsce na swój sposób żyje. Niczym statek widmo, tyle że na lądzie i nie dryfujący a raczej taki, który już osiadł na mieliźnie - opowiada nam Adrian Korczek z Drezdenka.

ZOBACZ TAKŻE:

Panujący półmrok i trzaskające drzwi

Robimy krok do przodu i mijamy wejście główne. Po lewej mijamy charakterystyczny drogowskaz z lokalizacją poszczególnych atrakcji, zaś w oddali naszym oczom ukazuje się biały dworek, który dawniej prawdopodobnie był hotelem. Im bliżej jesteśmy tym mniej pewnie się czujemy. I choć pogoda dopisuje, to trzaskające za sprawą podmuchu wiatru drzwi nadają całości swój klimat. Na wszelki wypadek pukam i nawołuję z nadzieją, że ktoś w środku może być. Ale odpowiada jedynie cisza. Będąc w środku stąpam powoli, bowiem nie jestem w stanie stwierdzić, w jakim stanie jest drewniana podłoga. Wnętrze jest bardzo klimatyczne. Mamy tam salę balową oraz część restauracyjną z barem. Wszystko w coraz gorszym stanie. Widać fragmenty odpadającego sufitu. Po lewej przewrócony stolik, po prawej zniszczone, drewniane krzesło. Na barze kilka butelek, za barem bałagan. Podłoga regularnie skrzypi, ma się wrażenie, że każdy kolejny krok może przyczynić się do jej zapadnięcia. Górna część budynku i poddasze są podzielone na mniejsze pomieszczenia z łóżkami. Miejscami jeszcze można znaleźć pościel. W powietrzu unosi się zapach kurzu, zaś wszędzie na podłodze rozrzucone są widokówki oraz ulotki, które niegdyś reklamowały to miejsce. Zabieram kilka na pamiątkę. Krajobraz z wnętrza dworku uzupełnia panujący półmrok oraz delikatny chaos. Meble i drzwi są w coraz gorszym stanie. Niektóre prawdopodobnie ktoś zniszczył...

Ośrodek cieszył się nie tylko lokalizacją, ale przede wszystkim ofertą dotyczącą turystyki jeździeckiej.

Jakby z dnia na dzień wszyscy w pośpiechu się spakowali i uciekli

Na prawo i lewo od dworku widać ciągnące się stajnie. Niestety wszystko pozamykane na cztery spusty. Oddalając się od dawnej bazy noclegowej i idąc w stronę bramy wjazdowej, po lewej stronie dostrzegamy główną atrakcję. Drewniane zabudowania, które kiedyś tworzyły słynne miasteczko westernowe. Narażone na nieprzychylne warunki atmosferyczne budynki są w kiepskim stanie - sklepik z zabawkami straszy pajęczynami, saloon skrzypiącą i zapadającą się podłogą. Niektóre pomieszczenia są dosyć mroczne, a gra świateł pobudza wyobraźnię. Tu jest straszniej, tam trochę mniej. Każdy element drewnianej konstrukcji dawnego miasteczka westernowego wydaje dźwięki, jakby zaraz miał się zawalić. W każdym pomieszczeniu można coś znaleźć. Stare projektory, szkielety zwierząt, wiekowe meble, telewizory, elementy jeździeckiego wyposażenia, lampy naftowe czy gadżety rodem z dzikiego zachodu (ZOBACZCIE ZDJĘCIA). I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu była to jedna z największych atrakcji w regionie. Człowiek chce na chwilę zamknąć oczy, przenieść się w przeszłość i zobaczyć, co tu się działo, jak to miejsce tętniło życiem. Trudno uwierzyć, że w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się hipodrom, dziś są ponad metrowe chaszcze. Tak jakby z dnia na dzień wszyscy w pośpiechu się spakowali i uciekli przed zbliżającą się zagładą. Wizja może i straszna, ale miejsce ma swój klimat. Szkoda, że czas go nie oszczędza.

Dobrze rokowało

Ośrodek Turystyki i Rekreacji Jeździeckiej w Kosinie założono w sierpniu 2002 roku. Jego lokalizacja niedaleko Drezdenka, we wsi Kosin nad Notecią była bardzo obiecująca. Wokół malownicze lasy, rzeki, piękne jeziora. Wydawało się, że jest to wymarzone miejsce dla gości, lokalna perła turystyczna, jakiej dotąd nie było. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto choć na chwilę nie chce czasami wyrwać się ze zgiełku miasta i odpocząć na łonie natury! Kosiński obiekt dawał taką możliwość.

W centralnym miejscu westernowej uliczki znajdował się hipodrom, gdzie organizowano pokazy jazdy konnej. Nieopodal można było podziwiać mino zoo

Hotel i spora stajnia

Ośrodek cieszył się nie tylko lokalizacją, ale przede wszystkim ofertą dotyczącą turystyki jeździeckiej, w skład której wchodziła nauka jazdy konnej pod okiem instruktorów. Co ciekawe do turystycznego obiektu w Kosinie można było zawitać z własnym koniem i wcale nie było to problemem. Na jego terenie funkcjonował bowiem hotel oraz spora stajnia, więc było gdzie się zatrzymać.

Dziki Zachód w Lubuskiem

Na terenie obiektu znajdowały się również domki campingowe z tarasami czy małe muzeum zabytków techniki. Goście mogli korzystać z bogatego wyposażenia, zaplecza sanitarnego, kabin prysznicowych. Z czasem zaplanowano również budowę miasteczka westernowego i to właśnie ono było jedną z ważniejszych atrakcji w późniejszym okresie. Na dużym terenie zaprojektowano imitację uliczek rodem z Dzikiego Zachodu. Po jednej i drugiej stronie postawiono makiety: poczty, banku, biura szeryfa oraz rzeczywiste budynki, jak sklep z zabawkami i upominkami, sklep ze sprzętem jeździeckim, kawiarnię, saloon, galerię z wieżyczką na której znajdował się dzwon, hotel, dom trapera, krawiec. Dodatkowym rarytasem były duży grill oraz estrada, gdzie w okresie letnim występowały zespoły country. W planach była również budowa kaplicy - cmentarzyka.

Dziś przypomina "miasto duchów":

Ten ośrodek był dobrze prosperującym obiektem, który przyciągał tłumy. Coś, co dawniej tętniło życiem, dziś straszy i popada w ruinę. Nie przypomina miejsca z czasów swojej świetności. Zobaczcie te fotografie >>>

"Miasto duchów" w Lubuskiem istnieje! Jakby wszyscy zniknęli...

Pokazy jazdy konnej i mini zoo

W centralnym miejscu westernowej uliczki znajdował się hipodrom, gdzie organizowano pokazy jazdy konnej. Nieopodal można było podziwiać mino zoo z papużkami falistymi, nimfami, bażantami, perliczkami, świnkami amerykańskimi, kozami, owcami, dzikimi świniami czy świnkami wietnamskimi... Dzieci w przerwie między jazdą na kucykach i przejażdżkami bryczkami zaprzężonymi w kuce równie chętnie korzystały z ogrodu bajek - tak nazywał się plac zabaw dla najmłodszych, gdzie odbywały się bajkowe przedstawienia.

Miejsce z potencjałem

Na terenie miasteczka westernowego odbywały się między innymi Lubuskie Mistrzostwa Jazdy Konnej w Konkurencjach Westernowych. Cóż to była za frajda, kiedy zza drewnianego ogrodzenia można było podziwiać jeźdźców, którzy w siodle czuli się bardzo pewnie, dzięki czemu widzowie mogli oglądać niesamowite pokazy kowbojskich umiejętności. Niestety ostatnie takie zawody odbyły się w 2009 roku. Ponadto w planach na terenie jeździeckiej placówki w Kosinie znajdowała się również masa innych rzeczy. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej uatrakcyjnić to miejsce...

Niegdyś dobrze prosperująca inwestycja, "kosińskie Eldorado" dziś niestety chyli się ku upadkowi.

Miasto duchów

Niestety po drodze coś nie wypaliło i miasteczko westernowe, które dawniej tętniło życiem popadło w ruinę. Obecnie już nawet nie przypomina miejsca z czasów swojej świetności, a raczej miasteczko duchów, z którego z dnia na dzień uszło życie. Opuszczone budynki straszą przy drodze, a będąc tam podczas zachmurzonej pogody można dostać dreszczy.

Eldorado upadło

Znajdujące się na terenie Ośrodka Turystyki i Rekreacji Jeździeckiej w Kosinie hotel, restauracja, stajnia i całe miasteczko westernowe powoli umiera. Niektóre elementy jeszcze stoją, ale to już tylko kwestia czasu. Zniszczyć je może silniejszy podmuch wiatru. Kosińskie Eldorado upadło. W 2014 roku inwestycja zbankrutowała. Nieruchomość wiele razy była wystawiana na sprzedaż, ale ostatecznie zbyt wysoka cena odstraszała potencjalnych inwestorów. Obecnie obiekt stoi niestrzeżony, opuszczony. Każdy tam może wejść i wynieść, co jeszcze zostało.

- Obiekt należy do prywatnej spółki z siedzibą w Warszawie, która jest w likwidacji od 2013 roku i z pewnością jest to powód braku opieki i w konsekwencji niszczenia ośrodka. Obiekt przez wiele lat był wystawiany na sprzedaż, ale cena była na tyle duża, że nie znalazł się żaden nabywca/inwestor. Jest mi bardzo przykro z takiego obrotu sprawy, gdyż za czasów swojej świetności obiekt był interesującym miejscem dla turystów i osób szukających odpoczynku, a także miało tam pracę wielu mieszkańców naszej Gminy - wyjaśnia burmistrz Drezdenka, Karolina Piotrowska i dodaje, że do dziś kilka osób nie otrzymało wynagrodzenia za pracę w ostatnich miesiącach przed zamknięciem inwestycji.

Niestety nie udało nam się skontaktować z osobą, która może być właścicielem tego terenu.

Miejsce, które jeszcze kilka lat temu tętniło życiem, dziś jest jedynie ruiną. Sen o Dzikim Zachodzie nad Notecią rozpłynął się zamieniając w realistyczny koszmar. Niegdyś dobrze prosperująca inwestycja, "kosińskie Eldorado" dziś niestety chyli się ku upadkowi. I wszystko wskazuje na to, że nic nie jest w stanie już tego zmienić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubuskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto