Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawdziwy list miłosny do fanów klasycznych horrorów. Czy warto zagrać w nowe Alone in the Dark? Recenzja nowej odsłony klasyka

Redakcja
Nowa odsłona serii spodoba się zarówno nowym graczom, jak i starym fanom tej serii.
Nowa odsłona serii spodoba się zarówno nowym graczom, jak i starym fanom tej serii. Kacper Derwisz / THQ Nordic
Alone in the Dark to tytuł jednego z klasycznych horrorów, który swoją premierę miał jeszcze w latach 90. XX wieku. Studio Pieces Interactive postanowiło przywrócić markę do żywych, tworząc reboot, który na każdym kroku pokazuje nie tylko szacunek do materiału źródłowego, ale również jest bardzo przystępny dla współczesnego gracza. Przeczytaj naszą recenzję Alone in the Dark z 2024 roku.

Spis treści

Seria Alone in the Dark

Alone in the Dark to seria gier wideo z gatunku psychologicznego survival horroru. W większości gier z cyklu gracz wciela się w prywatnego detektywa Edwarda Carnby’ego, który wyrusza na śledztwo w nawiedzonych domach lub miastach pełnych nieumarłych istot. Seria, zwłaszcza jej pierwsza odsłona, jest szeroko uznawana za wczesny przykład gier survival horror i często przypisuje się jej stworzenie tego gatunku.

We wrześniu 2018 roku firma Atari SA sprzedała prawa do serii Alone in the Dark firmie THQ Nordic, czego owocem jest Alone in the Dark w zupełnie nowej odsłonie. Choć tytuł różni się w większości aspektów od swoich kultowych poprzedników, to w produkcji widać niesamowity szacunek do materiału źródłowego przy jednoczesnym zachowaniu w pełni nowoczesnej rozgrywki. Ale po kolei.

O czym jest najnowsze Alone in the Dark?

W najnowszej części akcja rozgrywa się w gotyckiej Ameryce z lat międzywojennych. Prywatny detektyw Edward Carnby i jego klientka Emily Hartwood starają się odszukać zaginionego wuja kobiety, który został umieszczony w domu dla obłąkanych Decreto i zniknął bez śladu. W toku fabuły okazuje się jednak, że sprawa ma korzenie o wiele głębiej, niż mogłoby się to wydawać. Gra oferuje atmosferę w stylu noir, w której spotykają się elementy klasycznego horroru Lovecrafta i magii voodoo, tworząc ciekawe podłoże pod przygodę dla jednego gracza.

W Alone in the Dark na gracza czeka historia obfitująca w strach, napięcie, niepewność i intrygujące tajemnice. Tytuł jednocześnie porusza tematy

  • traumy,
  • wiary,
  • zła
  • i osamotnienia w cierpieniu.

Klimat wręcz wylewa się z ekranu i każdy fan dobrych, poprzednich części z pewnością będzie tym zachwycony. Historię zawartą w grze możemy poznawać z perspektywy zarówno Edwarda Carnby'ego, jak i Emily Hartwood. Choć z początku obie linie fabularne są dość podobne, w dalszej części gry rozwidlają się znacznie, więc aby poznać całość historii, grę należy przejść dwa razy. Nie jest to jednak jakoś szczególnie czasochłonne – mnie pierwsze podejście na zwykłym poziomie trudności zajęło około 8 godzin, a drugie, na łatwym – 6. Podobno istnieje jeszcze dodatkowe zakończenie po zebraniu wszystkich przedmiotów kolekcjonerskich, co może jeszcze bardziej wydłużyć czas zabawy, jeśli gracz chce odkryć wszystkie tajemnice.

Alone in the Dark 2024 - Edward i Emily
Każdy z bohaterów rozgrywa swoją osobną przygodę. Kacper Derwisz / THQ Nordic

Nieoczywista i zaskakująca fabuła w dużej mierze opiera się także na podróżowaniu pomiędzy światami. Tajemniczy talizman, w którego posiadanie wchodzi wybrany bohater, potrafi otwierać przejścia między wymiarami, gdzie czyhają na nas potwory rodem z najgorszych koszmarów. Ciekawa jest również narracja, która przywodzi na myśl gry z serii Alan Wake – głos odczytuje notatki, które opisują obecne położenie Edwarda lub Emiy.

Nowoczesna rozgrywka z szacunkiem do klasyki

Nowe Alone in the Dark nie przypomina za bardzo w formule rozgrywki swojego pierwowzoru. Czy to jednak źle? Moim zdaniem ani trochę. Nigdy nie byłem fanem topornego sterowania i kamery w klasycznych survival horrorach, toteż widok zza ramienia sterowanego bohatera przywitałem z otwartymi, nomen omen, ramionami. Sprawia to, że sterowanie jest nowoczesne i jeśli chcieć je do czegoś porównać, to można śmiało do wszystkich nowoczesnych remake'ów z serii Resident Evil.

Alone in the Dark 2024 - maszyna do pisania
Przy maszynie do pisania aż chce się zapisać stan gry. Kacper Derwisz / THQ Nordic

Nie będzie to jedyne porównanie tych dwóch serii horrorów w tej recenzji. Ogrywając najnowsze Alone in the Dark nie sposób zauważyć dużej inspiracji odświeżonymi przygodami bohaterów walczących z korporacją Umbrella. Szczególnie widać to, gdy otworzymy mapę posiadłości Decreto. Przy zachowaniu klasycznych ustawień na planie budynku na bieżąco aktualizowane są informacje o tym, które drzwi są zamknięte, które zablokowane są z drugiej strony, a do których obszarów nie mamy jeszcze dostępu. Tak jak w remake'ach Resident Evil, pokoje są też zabarwione na czerwono lub zielono, w zależności od tego, czy zrobiliśmy w nich już wszystko, co się da i zebraliśmy każdy możliwy przedmiot.

Jak na survival horror przystało, gra obfituje również w rozmaite zagadki. Te są niestety dość mało zróżnicowanie i zdecydowanie zbyt proste. Żadna nie sprawiła, bym zatrzymał się na dłuższą chwilę, sporządzał notatki i kombinował, jak to ma miejsce w wielu grach z wymagającymi łamigłówkami. Sprowadzają się one do znalezienia kombinacji do otwarcia zamka lub ułożenia elementów w taki sposób, by stworzyły określony obraz. Na szczęście nie są one absurdalne, jednak przydałoby się coś, co rozgrzałoby nieco szare komórki, co doskonale robi np. The Talos Principle 2, choć jest to tytuł z zupełnie innej beczki.

Alone in the Dark 2024 - mapa
Mapa pozwala na kontrolę postępu w grze i do złudzenia przypomina tę z nowych, odświeżonych części Resident Evil. Kacper Derwisz / THQ Nordic

W grze walczymy również z przeciwnikami w formie rozmaitych monstrów i potworów. Do dyspozycji gracze oddane jest w sumie 5 rodzajów broni, a amunicja – jak na gatunek przystało – dozowana jest bardzo oszczędnie. Kiedy tylko można, najlepiej posługiwać się różnymi przedmiotami do ataku wręcz, takimi jak rury, kilofy czy łopaty. Niestety, te zużywają się dość szybko i mimo, że wiem, że jest to zabieg celowy i zmuszający gracza do lepszego dysponowania swoimi zasobami, to i tak niezmiennie nie lubię tej mechaniki. Jednak w testowanej przeze mnie wersji odkryłem ciekawy glitch, który pozwalał na odnawianie żywotności broni poprzez odłożenie jej na miejsce i ponowne chwycenie. Znacznie umiliło mi to zabawę.

Gra na PS5, która wygląda jak z PS4

Choć nowe Alone in the Dark dumnie podpisywane jest podczas promocji rokiem swojej produkcji, to niestety nie dowozi do obecnych standardów, jak chodzi o grafikę. Ta przypomina bardziej erę PS4, co szczególnie widać w modelach i animacjach postaci. Te są dość drewniane i płytkie jak na obecne czasy, co nieco przeszkadza w odbiorze produkcji jako gry AAA przeznaczonej na PlayStation 5. Lepszą mimikę twarzy zauważyć można było nawet w God of War III, które pierwotnie wydane zostało na PS3. Mimo to w czasie rozgrywki nie przeszkadza to aż tak bardzo, ale przerywniki filmowe obnażają całą prawdę już w pierwszych minutach zabawy.

Alone in the Dark 2024 - modele postaci
Niestety, animacje i mimika nie stoją na najwyższym poziomie. Kacper Derwisz / THQ Nordic

Wersja na PlayStation 5, mimo niewygórowanej w mojej opinii oprawie graficznej, chodzi w dwóch trybach:

  • wydajności – z większą ilością klatek, jednak mniejszą szczegółowością grafiki
  • oraz jakości – z lepszymi teksturami, ale z ograniczeniem do 30 FPS.

Gdybyście zastanawiali się, który lepiej wybrać, to zdecydowanie tryb jakości. Różnica w grafice jest praktycznie niezauważalna, a pozwala to na przyjemną, płynną rozgrywkę. Jednak nagana należy się tutaj deweloperom – gra spokojnie mogłaby na PlayStation 5 wyciągnąć 60 FPS na maksymalnych ustawieniach, gdyż nie widzę tu niczego, czym konsola mogłaby się zadławić. Wychodzi więc na to, że optymalizacja pokonała twórców gry.

Na szczęście, warstwa muzyczno-dźwiękowa nie zawodzi na żadnej linii. Utwory są dostosowane do aktualnie odgrywanej sceny, dzięki czemu zamieszczony tutaj doom jazz idealnie podkreśla klimat każdego wydarzenia, przysparzając czasami gracza o gęsią skórkę. Jak w przypadku każdej gry tego typu, najlepiej usiąść do niej w słuchawkach w cichy wieczór.

Czy warto zagrać i kupić nowe Alone in the Dark?

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, należy przedstawić też szereg faktów. Gra kosztuje w dniu premiery około 250 zł, czyli mniej więcej tyle, co każdy duży tytuł obecnej generacji. Grafika i optymalizacja nie powala, jednak jest to zgrabnie rekompensowane fantastycznym klimatem i ciekawą fabułą. Rozczarowani mogą być też fani eksploracji, gdyż gra dość mocno trzyma gracza za rączkę i stawia niewidzialne ściany w miejscach, do których chcielibyśmy się wybrać. Z drugiej strony, w ustawieniach można znacznie utrudnić sobie zabawę, wyłączając podpowiedzi na mapie czy w formie notatek. Gra posiada też całkiem niezłą polską lokalizację, więc rodzimi gracze mogą poznawać opowieść bez słownika w ręku.

Alone in the Dark 2024 - stara kamera
Stary tryb kamery włącza się w wybranych momentach fabuły jako mrugnięcie okiem w stronę fanów. Kacper Derwisz / THQ Nordic

Nowy Alone in the Dark to produkt przeznaczony dla fanów gatunku survival horroru, którzy lubią klimat mrocznej tajemnicy, nieoczywiste zwroty akcji oraz nowoczesną formułę rozgrywki. Należy również wspomnieć, że jest tutaj wiele mrugnięć okiem do fanów oryginału, dzięki czemu ci poczują się jak w domu. Doskonale powinni się tutaj odnaleźć zarówno osoby niezapoznane z marką, jak i weterani serii, gdyż jest to przyjemny miks dobrych rozwiązań z obu epok. Idealna gra na spokojne wieczory, przy dobrym napoju i przy zapalonej świecy. Jeśli miałbym oceniać w skali szkolnej, to dałbym solidne 8/10.

Zobacz również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Prawdziwy list miłosny do fanów klasycznych horrorów. Czy warto zagrać w nowe Alone in the Dark? Recenzja nowej odsłony klasyka - GRA.PL

Wróć na ostroleka.naszemiasto.pl Nasze Miasto